Jazda do Adelaidy nam sie ciagle przedluzala! i to doslownie...
ciagle liczylismy ze zostale jeszcze jakies 500 km, w koncu bylo tego ponad ... 700 od ostatniego postoju.
Na szczescie drogi bylu proste i puste, za to dosc waskie i kolyszaco nierowne.
Jechalismy troche szybciej, zeby dotrzec na czas i nadrobic stracone godziny. Wieczorem dowiedzielismy sie, ze policja ochoczo poluja na takich jak my, przy znacznym przekroczeniu predkosci graza wysokie mandaty z zatrzymaniem samochodu wlacznie!!
Do tego samochod zrobil sie strasznie paliwozerny, wiec od Adelaidy jedziemy spokojnie!
mieszkamy u przemilych ludzi z Polski, znajomi znajomych :) jak dobrze poszukac, to kazdy u nas w kraju ma pewnie jakies powiazania z kangurami :) znajoma rodzina podjela nas domowa kolacja serwowana po 22! mnostwo jedzenia, pewnie bedzie potrzebne na zapas przed pustynia ;)
Maja wielki dom w australijskim stylu, a wiekszosc ogrodka zajmuje pelnowymiarowy kort tenisowy! no tak, brak wody odzywa sie na kazdym kroku!
mamy tylko chwilke na internet, do tego jedna linie na nas 2 wiec dlatego wszystko tak streszczone i malo fotek.
Zaraz uzupelnimy reszte ekwipunku w sklepie outdoor a potem w trase.
Nie wiem gdzie nastepnym razem sie uda, moze w Barosso Valley ... przy lampce wybornego lokalnego wina!